Nokaut
W ostatnim poście obiecałam, że 10 kwietnia zrobię test hiszpańskiego i butnie spojrzę prawdzie w oczy. Uczę się hiszpańskiego już ponad 3 tygodnie i mam miłe uczucie, że idzie mi całkiem nieźle, ale potrzebuję obiektywnej oceny.
Przygotowanie do wojny
Z tego względu dałam po nauce w ciągu ostatnich dwóch dni. Oprócz słuchania lekcji w samochodzie (które - nawiasem mówiąc - zaczynają mi już bokiem wychodzić), zakułam czasowniki jednego wieczoru i przerobiłam ćwiczenia drugiego wieczoru. Tym samym wreszcie pokonałam lekcję, do której próbowałam się zabrać już od kilku dni.
Dziś, po powrocie z pracy, załatwiłam sprawy bieżące (prania, jedzenia, podlewania kwiatków i tego typu "must-dos"), następnie sumiennie przerobiłam zestaw ćwiczeń na kręgosłup (również must-do), potem nałożyłam sobie wielką porcję lodów i tak zmotywowana, z czystym umysłem, usiadłam do szybkiej powtórki gramatyki.
Powtórzyłam czasowniki i zrobiłam parę ćwiczeń gramatycznych (tym razem), a kiedy poczułam, że ciało domaga się snu, a mózg bezpardonowo przeszedł w stan bliski-alfa, zrobiłam kilka głębokich oddechów i ... weszłam na stronę testu.
Test
Test jest bardzo fajnie przygotowany. Są to pytania online jednokrotnego wyboru, pogrupowane od najłatwiejszych do najtrudniejszych, zgodnie z poziomami DELE, czyli od A1 do C1. Udzielenie 80% poprawnych odpowiedzi oznacza przejście do kolejnego poziomu i w pewnym sensie wyznacza poziom znajomości języka.
Ja rozważałam podejście do DELE A2, a to z tego względu, że na A1 szkoda mi pieniędzy. No więc zabrałam się za ten test i ...
...to była krótka piłka!
W 2 minuty wiedziałam już, że nie podchodzę do żadnego testu, ha ha ha! Z 10-u pytań wprawdzie na 9 odpowiedziałam poprawnie, ale trochę było ślepych trafów i nieco przypadkiem przeszłam do poziomu A2. Na poziomie A2 poprawnie uzupełniłam 7 na 10 pytań - wydawałoby się, że nieźle, prawda? Jednak prawie wszystko było zgadywane. Na maksymalnie 2 pytania odpowiedziałam z jakąś świadomością tematu. Reszta - intuicja i analogia do francuskiego. 8 z 10 pytań dotyczyło czasu przeszłego Prateritum. A tego tematu jeszcze nie podejmowałam.
To nie tak, że jestem tchórzem. Po prostu widzę znaczną różnicę poziomów między A1 i A2 - to zdecydowanie nie jest do nadrobienia w miesiąc, jaki mi pozostał do egzaminu. Nie przy moim trybie życia w każdym razie.
Nokaut
Nie mam złudzeń, ale też w pewnym sensie jestem z siebie zadowolona. Przede wszystkim czegoś jednak się nauczyłam! W gruncie rzeczy nigdy w życiu jeszcze nie siadałam każdego dnia do nauki (jakiejkolwiek) - pomijając mieszkanie w innym kraju, kiedy codzienne interakcje są najlepszym treningiem językowym.
Widzę światełko w tunelu i chociaż to był prawdziwy cios między oczy, to jednak nie zamroczył mnie, a raczej otrzeźwił.
Ogień!
Przygotowanie do wojny
Z tego względu dałam po nauce w ciągu ostatnich dwóch dni. Oprócz słuchania lekcji w samochodzie (które - nawiasem mówiąc - zaczynają mi już bokiem wychodzić), zakułam czasowniki jednego wieczoru i przerobiłam ćwiczenia drugiego wieczoru. Tym samym wreszcie pokonałam lekcję, do której próbowałam się zabrać już od kilku dni.
Dziś, po powrocie z pracy, załatwiłam sprawy bieżące (prania, jedzenia, podlewania kwiatków i tego typu "must-dos"), następnie sumiennie przerobiłam zestaw ćwiczeń na kręgosłup (również must-do), potem nałożyłam sobie wielką porcję lodów i tak zmotywowana, z czystym umysłem, usiadłam do szybkiej powtórki gramatyki.
Powtórzyłam czasowniki i zrobiłam parę ćwiczeń gramatycznych (tym razem), a kiedy poczułam, że ciało domaga się snu, a mózg bezpardonowo przeszedł w stan bliski-alfa, zrobiłam kilka głębokich oddechów i ... weszłam na stronę testu.
Test
Test jest bardzo fajnie przygotowany. Są to pytania online jednokrotnego wyboru, pogrupowane od najłatwiejszych do najtrudniejszych, zgodnie z poziomami DELE, czyli od A1 do C1. Udzielenie 80% poprawnych odpowiedzi oznacza przejście do kolejnego poziomu i w pewnym sensie wyznacza poziom znajomości języka.
Ja rozważałam podejście do DELE A2, a to z tego względu, że na A1 szkoda mi pieniędzy. No więc zabrałam się za ten test i ...
...to była krótka piłka!
W 2 minuty wiedziałam już, że nie podchodzę do żadnego testu, ha ha ha! Z 10-u pytań wprawdzie na 9 odpowiedziałam poprawnie, ale trochę było ślepych trafów i nieco przypadkiem przeszłam do poziomu A2. Na poziomie A2 poprawnie uzupełniłam 7 na 10 pytań - wydawałoby się, że nieźle, prawda? Jednak prawie wszystko było zgadywane. Na maksymalnie 2 pytania odpowiedziałam z jakąś świadomością tematu. Reszta - intuicja i analogia do francuskiego. 8 z 10 pytań dotyczyło czasu przeszłego Prateritum. A tego tematu jeszcze nie podejmowałam.
To nie tak, że jestem tchórzem. Po prostu widzę znaczną różnicę poziomów między A1 i A2 - to zdecydowanie nie jest do nadrobienia w miesiąc, jaki mi pozostał do egzaminu. Nie przy moim trybie życia w każdym razie.
Nokaut
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDxQ6h9CGxXFW6rQK3WEg-W3H6tNl53kBGVUqucwPgZMf_HupDDt0bu3MqKlYF0KEfzC2C-7fsj5qAKp2DaK1B75AQCMExmcQVrVXlDhvOE2sFWemYV2xR25fOAKQHvranzuVMc5Pu0tk/s1600/andrzej,golota,na,deskach.jpg)
Widzę światełko w tunelu i chociaż to był prawdziwy cios między oczy, to jednak nie zamroczył mnie, a raczej otrzeźwił.
Ogień!
Komentarze
Prześlij komentarz