Spowiedź powszechna

Spowiedzi powszechnej (choć bardziej do szuflady, póki co) ciąg dalszy.

Źródło: http://www.obrazki.jeja.pl/1595,szczera-spowiedz.html


Za rękę i do barku...
Zgodnie z planem 16 kwietnia zaczęłam biegać. Od tamtego dnia nie biegałam tylko raz, kiedy to nabawiłam się kontuzji… barku. Każdy, kto ma nawet mgliste pojęcie o anatomii, skojarzy sporą odległość barku od kończyn, których zwyczajowo używa się do biegania. Niektórzy lubią uzupełniać kończyny dolne kończynami górnymi, ale ja zapewniam, że tego nie potrafię odkąd nieco zesztywniałam. Nie potrafię i też nie robię, nawet jeśli wychodzę z … barku, np. lokalnego, i nawet jeśli jestem w stanie odwracalnej większej elastyczności.

I tym razem również nie używałam do biegania kończyn górnych, które jak wiadomo kończą się – lub zaczynają – obręczą barkową. Otóż w Niedzielę Wielkanocną, jeżdżąc po domu hulajnogą córeczki (a była to konieczna jazda próbna, gdyż córka dopiero co otrzymała ową hulajnogę na swoje 4-te urodziny; muszę powiedzieć, że chyba jeździ lepiej od mojej i nie wiem, czy nie będę negocjować zamiany), ogarnęła mnie rzadka chwila słabości, zachwiałam się i nieco nazbyt gwałtownie zatrzymałam na ścianie, asekurując ręką i owym feralnym barkiem. Bolał  mnie potem cały dzień, więc odpuściłam sobie bieganie, za to poćwiczyłam brzuszki i plecki. I może dobrze, bo wygląda na to, że brzuszek się nieco rozluźnił ostatnimi czasu. Że tak powiem: rama mu puściła.

Strój prawdziwego biegacza
Ale wracając do tematu: biegam. Jak się do tego biegania przygotowałam? Nie bardzo. Posiadam:
  • 3 staniki sportowe
  • 3 rozciągnięte koszulki, które bym wywaliła do śmieci, gdybym w nich nie biegała
  • zwykłe spodnie dresowe
  • bluzę dresową na zimne dni i polarową na mrozy (produkuję bardzo dużo ciepła i od 8 stopni wzwyż biegam w samej podkoszulce)
  • buty – uwaga! - do biegania


Wszystko to miałam już wcześniej. I OK – może nie wyglądam jak profesjonalista z okładki, tylko bardziej jak bezdomny uciekający z ukradzionym portfelem, ale radość z biegania mam nie mniejszą niż biegacze odziani w stroje stricte „biegowe”.

No dobrze, jest jeden gadżet, który sobie kupiłam niedawno – kieszeń na telefon, montowaną na ramię. Telefon mam zawsze ze sobą, na wypadek wypadku i do tej pory trzymałam go po prostu w ręce.

Coming out
W tym miejscu muszę też być uczciwa względem szuflady, do której piszę: nie jest to mój biegowy debiut. 11 listopada 2013 roku pierwszy i ostatni jak dotąd raz przebiegłam 10 km (mniej więcej). Wtedy biegałam około 3 razy w tygodniu, trasą o długości ok. 6,5 km. Teraz odbudowuję formę i właśnie sprawdziłam, że dystans, jaki codziennie pokonuję ma równo 5 km. Nigdy nie mierzę czasu, ale wygląda na to, że zajmuje mi to między 30 a 35 minut. Szału nie ma, ale wstydu też nie – a jakie samopoczucie!

Co z tego mam
Skoro jesteśmy przy samopoczuciu, to jest to niewątpliwie jeden z wielu benefitów biegania. Bałam się o stawy, ale okazało się, że stawy się hartują, o ile powoli i systematycznie przyzwyczaja się je do biegania.
Bałam się, że schudnę – bo jestem dość sucha – ale prawdą jest, że sport to zdrowie i aktywny organizm dąży do zdrowej równowagi. Co spalę, nadrabiam świetnym, zdrowym apetytem, który uwielbiałyby moje kochane babcie. Gdyby żyły.
Bałam się, że nie wystarczy mi czasu – i tu jest ukryte wyzwanie. Staram się biegać rano, więc wstaję trochę wcześniej, co należy zaliczyć do poświęceń. Można jednak – a nawet jest to wskazane, jeśli ktoś chce schudnąć – biegać przed kolacją, czy też, w wersji bardziej rygorystycznej, zamiast niej. Każda aktywność fizyczna rozpędza organizm, który zaczyna spalać więcej paliwka, a to oznacza lepszy metabolizm. Rozpędzenie organizmu przed kolacją oznacza, że posiłek szybciej przeleci przez fabrykę i zostanie zużyty na produkcję energii. A do tego spać położysz się z pustym brzuszkiem, więc żaden nadmiar nie przerodzi się w zapas tłuszczyku. Same plusy!

Bieganie jak narkotyk
Mogę też potwierdzić jedno: aktywność fizyczna uzależnia. W jej efekcie wydziela się hormon szczęścia – serotonina. A szczęście uzależnia. Tak, myślę, że jestem uzależniona!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wychodzenie z postu Ewy Dąbrowskiej

8 typów kierowców - wg skutersyna