Wychodzenie z postu Ewy Dąbrowskiej


Z postu najzdrowiej jest wychodzić tyle samo czasu, ile trwał cały post. W moim przypadku będą to zatem 3 tygodnie. Cały proces należy podzielić na 6 w miarę równych etapów:

Etap I: dodajemy do diety warzywa i owoce dotąd zakazane, czyli np. strączkowe i wysokoskrobiowe (ziemniaki, gotowana marchew). Staramy się utrzymać dotychczasową kaloryczność, czyli ok. 800 kcal dziennie. Uwaga: to będzie trudne, ponieważ jeśli dodamy kaloryczniejsze warzywa czy owoce, to oznacza, że aby utrzymać te 800 kcal musimy zmniejszyć dotychczasową ilość jedzenia. Jeśli więc połakomisz się na winogrona, to miej świadomość, że są one o prawie 60% bardziej kaloryczne niż np. grejpfruty. To oznacza, że aby dostarczyć sobie około 200 kcal możesz zjeść 400-gramowego grejpfruta lub tylko 300 gram winogron. Musisz zachować czujność - czujność nade wszystko!

Etap II: do warzyw i owoców dodajemy niewielkie ilości zdrowych tłuszczów roślinnych, nasion, ziaren i niewielkie ilości orzechów. Te ostatnie - choć bardzo zdrowe - bywają zarówno ciężkostrawne jak i bardzo kaloryczne, więc pamiętaj, żeby posilać się nimi naprawdę oszczędnie. Ilość kalorii powoli zwiększamy do 1000, wciąż więc trzeba się bardzo pilnować.

Etap III: dietę wzbogacamy o jaja i nabiał - ten ostatni najlepiej fermentowany. Fermentowane białko krowie jest już częściowo przetrawione przez bakterie. Można powiedzieć, że jest "pocięte" na mniejsze, łatwiej strawne kawałki. To dlatego reakcje alergiczne na nabiał fermentowany są rzadsze i lżejsze niż na świeże mleko. Druga - nie mniej istotna - kwestia jest taka, że te bakterie tam po prostu są. A skoro są, to zasilą naszą naturalną armię pożytecznych bakterii mlekowych i dodatkowo uszczelnią nasz system odpornościowy. 
Ja w ogóle nie jestem zwolenniczką produktów mlecznych. Wg wielu źródeł, do których dotarłam, nie są one tak zdrowe, jak utarło się to w opinii publicznej. Ale to moja opinia i ja produktów mlecznych nie włączyłam. Zwiększyłam jednak dzienną porcję kalorii do poziomu 1200.

Etap IV: w tym momencie można powiedzieć, że dieta jest już pełnowartościowa, jeśli chodzi o składniki, bo dodajemy pozostały nabiał, chude mięso i chude ryby. Oczywiście jeśli nie jadacie któregoś z tych składników, to nie dodajecie ich do swojego dziennego jadłospisu. Wciąż ograniczamy ilość kalorii - na tym etapie jeszcze do 1400 kcal dziennie.

Etap V: w tym momencie jemy już wszystko, ale jeszcze nie do oporu - bo do 1600 kcal dziennie. Pamiętaj, że istotą diety dr Ewy Dąbrowskiej jest zmiana nawyków żywieniowych i eliminacja produktów niezdrowych, do których zaliczany jest cukier, mięso - zwłaszcza tłuste oraz produkty wysoko przetworzone. Dlatego nie rzucaj się od razu w tłuste pączki, puszyste ciasta, kremy i krowie udźce z  rożna. Najlepiej byłoby zostać z doborem składników na etapie IV i tylko zwiększać kaloryczność. Ja skupiłam się jednak na drugiej stronie medalu: nie tyle zrezygnowałam z dotychczasowych produktów ile trochę je wyparłam zwiększoną ilością warzyw. 
Przyznam się też uczciwie, że z lubością powróciłam do picia kawy i to pomimo faktu, że w międzyczasie udało mi się od niej odzwyczaić!

Etap VI: hurraaa! Przetrwaliśmy!!! Przywracamy dzienną dawkę kalorii do przyzwoitego poziomu, nie głodzimy się już - a przynajmniej nie codziennie. Dobrze jest nadal robić sobie mini posty raz lub dwa razy w tygodniu, np. we wtorki i w piątki. Organizm na bieżąco może się oczyszczać i nie dopuszczać do ponownego utworzenia się złogów. Jeśli umęczyłeś - lub umęczyłaś się - tak jak ja, to zapewne zechcesz pociągnąć na zdrowym żywieniu jeszcze jakiś czas; szkoda zaprzepaszczać taki wysiłek! 
Podsumowałabym cały post następująco: z jednej strony nauczyłam się paru ultra prostych przepisów, a z drugiej - przyzwyczaiłam się do bogactwa smaków warzywnego świata. I w efekcie

Nastąpiła u mnie zasadnicza zmiana: zwiększyłam ilość spożywanych warzyw co najmniej dwukrotnie!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spowiedź powszechna

8 typów kierowców - wg skutersyna