8 typów kierowców - wg skutersyna



Jazda jednośladem nie pozwala na specjalnie pogłębione obserwacje ludzkiej natury, bo przez całą drogę trzeba być czujnym „jak ważka”, jednak przed niektórymi wnioskami po prostu nie da się uciec.
Z tych ścigających mnie wniosków powstało kilka portretów kierowców, których spotykam codziennie na stołecznych drogach.

1. Kozak 

Spoza dużego miasta. Również spoza średniego miasta… może tyle wystarczy. Czasem przyjeżdża do Stolicy, np. odebrać ciocię z Ameryki z lotniska. Ma 22 lata i wrażenie nieśmiertelności. Jeździ leciwym BMW z wybajerzonym tłumikiem od szwagra – a co najmniej z dziurawym, bo ryk i chmura siwego dymu muszą być. Kozak ruchy ma nagłe i zaskakujące, taki już jest: szybki, wściekły i … bez wyobraźni (plus, co gorsza, bez doświadczenia). Ale punkt dla niego za czujność, a może bardziej rodzaj rozedrgania: zdarza się, że patrzy w lusterka, jednak trochę chaotycznie. Dlatego motocyklistę zauważa czasem w ostatnim momencie i wtedy w jednej chwili uskakuje w bok, aby zrobić mu przejazd.
Lubimy takich i… jednocześnie się ich boimy: że uskoczą w kogoś lub w przypływie spontanu zajadą nam nagle drogę.

2. Pan(i) Dyrektor  

Wbrew pozorom bardzo porządna grupa mieszcząca w swej definicji kierownictwo wyższego szczebla, a także przedsiębiorców. Pan(i) Dyrektor zdecydowanie należy do odpowiedzialnych. Nie będzie robić uskoków ani też specjalnie zjeżdżać i szykować aleję, ale jeśli nie kosztuje go to zbyt dużo energii, to motocykl przepuści. W ten sposób minimalizuje ryzyko, że jakiś niedojda mu błotnik przerysuje. Poza tym nie chce mieć typa na lusterku, bo mu to burzy wewnętrzny spokój. „Jedź człowieku, byle dalej ode mnie, bo muszę pomyśleć.”
Lubimy Panie i Panów Dyrektorów. Są opanowani, przewidywalni i nic nikomu nie muszą udowadniać. Jedyny mankament jest taki, że to oni jeżdżą najszerszymi brykami…

3. Jeszcze nie Derektor a już Członek (w skrócie po prostu Członek)

Jeździ służbowym autem, godnym - nie mówimy o Yarisie ani o Pandzi - ok, powiem wprost: czarną Skodą Superbe. Sam do wszystkiego doszedł, bo ma silną psychę – jak Psikutas bez Es.  Jest Kimś. Nie da sobą pomiatać [już nigdy więcej!...]  On się nikomu nie kłania i nikomu nie zjeżdża. Chcesz przejechać? To poszukaj innego frajera.
Członki uprzykrzają życie. W dodatku bywają niebezpieczne, ponieważ czują, że są ponad prawem i często łamią zasady ruchu drogowego (prawie tak, jak skutersyny) – bo „tylko frajerzy stoją w korkach”.

4. Pańcia 

Segment składający się głównie, acz nie tylko, z kobiet. Są to osoby w średnim wieku, nie używające lusterek bocznych. Prawdopodobnie cierpią na wąskokątne widzenie, ponieważ motocykle zauważają dopiero jak już są porządnie przed nimi. Niekiedy sprawiają wrażenie kierujących pojazdem szynowym – bardzo rzadko zmieniają pas, a jeśli do tego dochodzi, to manewr ten wywołuje sporo zamieszania wokoło i zator za nimi. Plusem Pańci jest fakt, że kieruje niewielkim autkiem i łatwo ją wyminąć. Jest to jednocześnie minus, bo Pańcia uważa, że zmieści się spokojnie na jednym pasie nie tylko z jednośladem, ale – jak wciągnie brzuch – to również z autem o statystycznych rozmiarach.
Pańcie są ok, dopóki na drodze nie dzieje się nic nieprzewidywalnego. 
Jeśli na swojej drodze spotkasz Pańcię, to wiedz, że znaki drogowe oraz zasady są dla ciebie, nie dla niej. Aby przetrwać w tym starciu musisz wiedzieć jedno: ona ma swój cel i nie zjedzie.

5. Lala 

Lala to Pańcia, ale młodsza, no i niestety na ogół siedzi w większym wozie… Młody wiek Lali sugeruje, że jest to prezent od tatusia lub innego sponsora. Lala jest – i tu ponownie niestety – znacznie bardziej nonszalancka od Pańci, dlatego oprócz tego, że nie używa lusterek bocznych (sądząc po kącie nachylenia niektóre próbują, ale niezgodnie z przeznaczeniem), to jeszcze w trakcie jazdy intensywnie korzysta ze smartfona, przy czym jest w stanie prowadzić dwie konwersacje na raz: jedną klasyczną, głosową i drugą - na czacie. I to mimo tipsów – co wprawia mnie nieustająco w zdumienie!
Samochody Lal trochę prowadzą się same – nie zawsze mając na względzie wytyczone pasy jezdni. Lala – o ile w ogóle zanotuje innych uczestników  ruchu drogowego - na bank nie zjedzie.

6. Taksówkarz 

Trudny temat. Na definicję tę łapie się pan w wieku 55+, obowiązkowo w kaszkiecie. Po 30 latach wreszcie zgolił wąsy - akurat, jak znowu zaczęły być modne. Taksówkarz jedzie przeważnie flegmatycznie, niedbale, nierzadko najeżdżając na sąsiadujący pas. W zupełnie nieoczekiwanych sytuacjach, w toku powikłań krążeniowych, zdarzają się mu jednak zachowania na granicy agresji – towarzyszy jej charakterystyczny asymetryczny grymas i intensywny  buraczany koloryt twarzoczaszki. Jeśli jedziesz swoim jednośladem przy linii pasa, to wiedz, że taksówkarz z całą pewnością wepchnie się obok ciebie, zupełnie jakby ciebie tam nie było. Gdyby mógł, po palcach by ci przejechał, żeby pokazać, że jesteś zakałą, karaluchem polskich dróg.  Ze wszystkich grup tutaj masz największe ryzyko, że auto taksówkarza zajedzie ci drogę. Niby niechcący, ale dziwnie celnie i upierdliwie. 
Nie lubimy Taksówkarzy. I kropka. Choć rozumiemy, że ich zachowanie wynika po trosze z zobojętnienia na warunki pracy, podobnie jak u lekarzy.

7. Mietek 

Mieszka pod Warszawą, jednak nie „komutuje” codziennie do pracy do Stolycy. Niby umie się poruszać po warszawskich ulicach, ale brak mu pewności wynikającej z codziennej rutyny. Dlatego jedzie niby pewnie, ale jednocześnie jakby w przyczajeniu, gotowy do skoku – niby za innymi, ale jednak środkiem. Mietków łatwo zauważyć – jeśli spojrzysz na ciąg samochodów jadących książkowo jeden za drugim, to co 20-ty będzie „wystawał” i tamował ruch motocykli. To właśnie On, Mietek.
Jeśli Mietek patrzy w lusterka, to nie jest źle. Ale nie lubi tego.

8. Największa, dominująca grupa to zwykli, statystyczni kierowcy, których nazwę po prostu Komuterami

Komuterzy starają się skutecznie i efektywnie dojechać do celu, nie uprzykrzając przy tym życia sobie czy innym. Mają już za sobą okresy buntu, kiedy to ścigali się ze wszystkimi i każdym z osobna, wściekli i momentami szybcy, wzbijając się na szczyty tryumfu, jeśli udało się sprytnie przeskoczyć na szybszy pas i zaliczając dno porażki, kiedy nie zdążyli przejechać na zielonym. Huśtawka nastrojów, zaangażowanie energetyczne, a jednocześnie bezsens tego pościgu i jego niezmienny efekt - choćby skały srały poniżej 'nn' [tu wstawić statystyczny czas dojazdu] minut nie zejdziesz - pokonały brawurę, fantazję i brak pokory. Ich miejsce zajął rodzaj pogodzenia się i zajęcia się czymś pożytecznym w czasie długiego dojazdu. Dlatego też jadą jakby na autopilocie, często miewają interakcje ze smartfonem, zdarza się im zagapić, ale generalnie dobre z nich chłopy. Szanujemy się.

P.s. 1. Powyższa "segmentacja" to moja subiektywna ocena. 
P.s. 2. Jeden osobnik może podchodzić pod kilka kategorii.
P.s. 3. Kroi mi się podobna segmentacja na temat motocyklistów, ale jeszcze nie dojrzała :)








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spowiedź powszechna

Wychodzenie z postu Ewy Dąbrowskiej