Pozytyw 6: 5 sposobów alternatywnego poruszania się po mieście
Zauważyłeś nowego "michelina" na brzuchu?
Przywitałaś kolejny centymetr na bioderku?
Wciąż rośniesz, chociaż jesteś grubo po 30-tce?
Jeśli chcesz zatrzymać ten trend, to mam dobrą wiadomość: aktywność fizyczną możesz wpleść w codzienne życie i zyskać nie tylko sprawniejsze ciało, ale też dziką radość!
Przeczytaj poniższe sposoby na uatrakcyjnienie poruszania się po mieście i obszarach podmiejskich!
W niekonwencjonalnym pokonywaniu miejskich odległości mam całkiem spore doświadczenie. Np. jako dziecko dostawałam się zimą do szkoły ślizgiem – i to nie tylko z tego
względu, że wpadałam w drzwi prawie równo z dzwonkiem, ale literalnie
pokonywałam drogę na krótkich, plastikowych „nartkach”. Proste to było,
tandetne, ale dość tanie - a ile radości! Do tego powrót ze szkoły miałam przez
całą drogę z górki – czy można chcieć więcej?
1. Narty biegowe – offroad’owe
Zacznę od medium, które nie przyszłoby mi do głowy, gdyby nie właściciel wypożyczalni nart biegowych biegowkinamlocinach.pl. To w jednym z jego FB-kowych postów wyczytałam, że zdarzało mu się pokonywać drogę do pracy na nartach biegowych. Wykonywał wtedy pracę zwykłego śmiertelnika - biurową, co znaczy, że musiał się zderzyć z koniecznością przebrania się w biurowy "outfit". To przez biegowkinamlocinach.pl dałam się wciągnąć w narciarstwo biegowe. Na kupionych od nich nartach obiegłam całą okolicę zamieszkania, pół mojego
rodzinnego miasta, w którym jest na ogół trochę więcej śniegu, podmiejskie
lasy, łąki, udało mi się też parę razy odwiedzić sklepy celem nawodnienia organizmu.
Trzeba bowiem wiedzieć, że narciarstwo biegowe to sport dość aerodynamiczny i
tak dotlenia, jak odwadnia. Zaletą jest fakt, że narty można odpiąć, a buty
umożliwiają praktycznie normalne chodzenie. Czyli w razie gorszej nawierzchni albo chociażby zmęczenia możesz skorzystać z komunikacji miejskiej. Za wadę można uznać to, że podczas
biegania niemożliwie się pocimy, a im słabsza technika, tym bardziej. Po takiej „podróży” należy się poddać
oblucjom zanim wróci się między ludzi.
Trudno też pominąć fakt, że ostatnią zimę mieliśmy w środkowej Polsce w 2013 roku... Gdyby jednak sypnęło śniegiem, polecam z całego serca biegówki, i to całą rodziną. biegowkinamlocinach.pl to pierwszy adres, pod który warto wtedy zajrzeć, jeśli mieszkasz w północnej części Warszawy.
2. Dystyngowane rolowanie
Na uczelnię
podczas studiów w Warszawie dostawałam się na rolkach. Cięłam przez Pola
Mokotowskie i do dziś pamiętam to cudowne uczucie pędu… Powtarzałam to później jeżdżąc na rolkach do pracy i w ten sposób oswoiłam sobie i trasę i pracę. Dobrze jest wcześniej zaplanować drogę, ponieważ w Polsce nie tylko miewamy okrutnie krzywe chodniki, ale bywa że nawet i tego zabraknie.
Trzeba również pamiętać o wzięciu stroju na zmianę, w tym - UWAGA - butów. O tych ostatnich raz zdarzyło mi się zapomnieć… Miałam oczywiście ze
sobą cały strój: koszulę, żakiet, czarne eleganckie spodnie, no a do tego…
białe frotowe skarpety!!! Zgroza...
Dla mnie
bilans rolkowy jest na plusie – tak bardzo lubię pęd, że nie przeszkadza mi
łomot kółek o krzywe płyty chodnikowe ani perspektywa chodzenia w skarpetach po pracy.
3. Hulanki i swawole nożne
Informacja głównie dla Pań: jeśli wybierasz hulajnogę, nie sprawdzi się wąska spódnica ani wysokie szpilki. Ja używam butów na niskim obcasiku, tak max 3cm i daje radę, chociaż najczęściej używam wygodnego obuwia na płaskim. Ponieważ na hulajnodze musisz mieć wolne ręce, to radzę zrezygnować z torby na rzecz plecaka (to może niektóre panie boleć). Zapomnij też o rozmowie przez telefon.
Tachanie ze sobą hulajnogi jak również sama czynność hulania przysparza hulającemu sporo uwagi ze strony osób postronnych, więc jeśli
szukasz nowych znajomości albo chcesz się trochę wyróżnić – polecam hulajnogę!
3a. Transport łączony
Jak się ma
15-20km do pracy, to trudno ograniczyć się do rolek lub hulajnogi. Dlatego to,
co uprawiam ja, to jest transport łączony: publiczny (miejski) z osobistym. Na
ogół wygląda to tak, że podjeżdżam autem lub hulajnogą do najbliższego
przystanku autobusu szybkobieżnego, biorę hulajnogę pod jedną pachę, a książkę
pod drugą, jestem wieziona i czytająca jednocześnie, potem wysiadam w tzw.
mieście, a tam – w zależności od pogody, przypadku lub samopoczucia – albo
dohulowuję sobie do dogodniejszego węzła przesiadkowego, albo przesiadam się na
kolejny środek transportu albo docieram do finalnej destynacji moim pojazdem.
No wiem, trochę bareistycznie, ale znowu – ile radości!
Taki
transport ma mnóstwo zalet: czasowo trwa to w moim przypadku tyle samo, za to w
międzyczasie pochłaniam lektury; organizm się rusza, a jak się człowiek rusza,
to mu śpiewa dusza; mam ogromną elastyczność jeśli chodzi o trasy dotarcia do
pracy. Trzeba wiedzieć, że szybkość poruszania się na hulajnodze jest zbliżona
do szybkości przeciętnego rowerzysty, takiego miejskiego rowerzysty. I piszę tu
o najtańszej wersji hulajnogi dla dorosłych dostępnej w Decathlonie (ok.
250zł). No i tak się składa, że hulajnoga się... składa, w związku z czym w miarę
wygodnie się ją targa.
4. Fliker
Fliker to typ hulajnogi trójkołowej, z dwiema niezależnymi, ruchomymi "kładkami", takimi nartami, które z przodu schodzą się do wspólnego pnia kierownicy, a tylne końce mają luźne, niezależne. W przypadku tego pojazdu siłą napędową nie jest noga, tylko balansowanie biodrami - podobnie jak na nartach. Pojazd jest szybszy od hulajnogi, a jazda nim to prawdziwa przyjemność i można ją traktować jako suchą zaprawę przed sezonem narciarskim. Mankamentem jest fakt, że nie bardzo da się to połączyć z komunikacją miejską...
5. Veturilo vel NextBike – uwielbiam to!
Last but not
least, jak mawiają Anglicy: warszawskie Veturilo, czyli sieć rowerów miejskich
Next Bike to chyba już wszystkim znany środek transportu miejskiego. W
Warszawie jest już bardzo popularny. W innych miastach mieszkańcy wciąż
podchodzą do niego nieśmiało, a naprawdę nie ma się czego bać! Next Bike to
najwspanialsze rozwiązanie pod słońcem! Dlaczego? Dlatego, że niezależnie w
którym mieście się znajdujesz, jeżeli tylko jest tam Next Bike, to możesz z
niego skorzystać. Czyli rejestrujesz się RAZ, a korzystasz we wszystkich
miastach, w których jest sieć. Koszty są naprawdę racjonalne – opłata inicjalna wynosi od 10zł do 20 zł, w zależności od miasta. W Warszawie za pierwsze 20 min nie
płacisz nic, po przekroczeniu 20 min - do 60 min - z konta pobierana jest
złotówka, a za drugą godzinę 3 zł.
Ale to
dopiero początek! Next Bike funkcjonuje na świecie na 4-ch kontynentach, w 14
krajach, w sumie 73-ch miastach! Jeśli założysz konto Next Bike, to
możesz korzystać z rowerów we wszystkich tych lokalizacjach! Przetestowałam to
latem 2015 w Chorwacji, konkretnie w Sibeniku, który jest wprawdzie dość
wymagający (góry, góry, góry), ale jakże inny, kiedy podziwiany z siodełka!… Należy
się jednak upewnić, że mamy na koncie Next Bike odpowiednią ilość środków, a po
drugie sprawdzić cenę za godzinę.
Next Bike, a
w moim przypadku Veturilo, wykorzystywałam wielokrotnie podczas dojazdów do
pracy. Niestety i ten środek transportu ma swoje wady, mianowicie po kilku
latach funkcjonowania rowerów w Warszawie uległy one sporym zniszczeniom. W
efekcie wybór dobrego roweru to trochę loteria – trafisz albo nie trafisz. A
jak nie trafisz, to się sfrustrujesz. Myślę, że kondycja warszawskich rowerów
miejskich to w dużej mierze konsekwencja bierności użytkowników. Gdybyśmy
zgłaszali wszystkie wadliwe egzemplarze do centrum obsługi klientów, możliwe,
że usterki byłyby usuwane szybciej.
Celowo nie piszę tu o rowerze jako takim - zakładam, że to pierwszy pomysł, jaki przychodzi do głowy. Jeśli jednak odległości do pracy są duże, lepiej jest rozważyć podjechanie kawałek autem lub komunikacją i dopiero wtedy kontynuowanie rowerem, a w takim przypadku z pomocą przychodzi właśnie Next Bike.
Jeśli decydujesz się na rower miejski, pamiętaj o zdjęciu plecaka i zamocowaniu go do koszyka z przodu. Plecak wiszący na plecach uniemożliwia wentylację; w efekcie choćbyś naprawdę się oszczędzał, plama potu na plecach to praktycznie pewniak.
Nie jęcz, że nie masz czasu na treningi - po prostu hulaj!
Zachęcam do eksperymentowania z alternatywnymi sposobami poruszania się po
mieście. Ruch utrzymuje ciało i ducha w dobrej kondycji. Ponadto jest to zwyczajnie
tanie, a w kategoriach odpowiedzialności społecznej – ekologiczne.
Komentarze
Prześlij komentarz