Dieta Ewy Dąbrowskiej: trzeci tydzień
Dziś zaczynam tydzień trzeci. To, ile wytrwam, uzależniłam od mojej wagi.
Na razie, po dwóch tygodniach postu wg dr Ewy Dąbrowskiej, straciłam 2,5-3 kg, czyli bardzo, bardzo mało. Ważyłam 53,5 kg, a teraz około 51 kg. W zeszłym roku musiałam przerwać post, bo nie tylko straciłam więcej (4 kg w 2 tygodnie), ale też zaczęłam od pułapu 52 kg.
Dzień 15
Dziś wstało mi się trudniej. Możliwe, że powodem jest wzrost aktywności fizycznej.
Nie przygotowałam nic na ciepło do jedzenia, a przydałoby się, bo na zewnątrz jest -14 stopni.
Łyżkę stołową octu jabłkowego warto dodawać do porannej porcji wody wypijanej na czczo.
Dzień 16
Dziś krótko: żadnych dolegliwości, ale zaliczyłam trochę zadyszki na wieczornych tańcach.
Wczoraj wieczorem ugotowałam zupę dyniową - powtórka sprzed kilku dni - polecam, bo jest smaczna i sycąca.
Po tańcu byłam tak głodna, że zjadłam dużą porcję pieczonych warzyw. Mam taką obawę, że nabieram złych nawyków, ponieważ ostatni posiłek zjadam tuż przed spaniem. Oczywiście w celu obrony moich zagrożonych kilogramów.
Dzień 17
Odczuwam dziś dolegliwości żołądkowe. Jakbym znowu przechodziła kryzys związany z jedzeniem surowych warzyw. Zakładam, że minie szybko.
Nie przygotowałam na dziś żadnych nowości do zjedzenia, ale w planach na weekend są:
Jeśli chodzi o zakwas buraczany, to - jak wszystkie kiszonki - jest to ogromnie pożyteczny dla naszego zdrowia napój. Przygotowuje się go podobnie jak ocet jabłkowy.
Dzień 18
Mam gości, więc muszę pracować "na dwie zmiany" - tnę i kroję dla siebie oraz przygotowuję normalny klasyczny obiad dla reszty.
Dla siebie robię frytki z selera. Osobiście nie lubię selera. Jego charakterystyczny smak nie do końca mi pasuje. Ale na bezrybiu i rak ryba - potrzebuję odmiany.
Dzień 19
Dziś w planach warzywa w sosie curry, a pewnie! Wiążę z tą potrawą duże nadzieje, podobno jest pyszna :)
Dzień 20
Teoretycznie jest to przedostatni dzień postu "właściwego", ale ja myślami jestem już w procesie wychodzenia z niego. Z różnych względów postanawiam, że dzień 21 postu będzie jednocześnie dniem 1 wychodzenia z niego. Opiszę to w osobnym poście.
Dzień 21
Ten dzień jest dla mnie przełomowy. Teoretycznie ma być ostatnim dniem postu Ewy Dąbrowskiej, ale ze względu na zbliżenie się do bariery 48 kg i ryzyko dalszego chudnięcia, już dziś do warzyw dorzucam... kartofelki. Przez to muszę zmniejszyć ilość przegryzek. I to jest trudne...
Na razie, po dwóch tygodniach postu wg dr Ewy Dąbrowskiej, straciłam 2,5-3 kg, czyli bardzo, bardzo mało. Ważyłam 53,5 kg, a teraz około 51 kg. W zeszłym roku musiałam przerwać post, bo nie tylko straciłam więcej (4 kg w 2 tygodnie), ale też zaczęłam od pułapu 52 kg.
Dzień 15
Dziś wstało mi się trudniej. Możliwe, że powodem jest wzrost aktywności fizycznej.
Nie przygotowałam nic na ciepło do jedzenia, a przydałoby się, bo na zewnątrz jest -14 stopni.
- Ratuję się gotową passatą ze sklepu - jest wyborna, ale przegryzam ją zwykłymi pomidorkami, żeby nie przesadzić z "cukrem".
- Mam też sałatkę ze szpinaku, rukoli, małej sałaty rzymskiej i pomidorów, skropioną octem jabłkowym. W przerwach pożeram marchewkę i plastry kalarepy.
- Przepis: Ocet jabłkowy robi się bardzo łatwo: najpierw zbieram gniazda nasienne, które zostają mi po obieraniu jabłek dzieciom; wystarczy 3/4 słoika. Następnie wyparzam słój, wrzucam gniazda, zalewam je przegotowaną i wystudzoną wodą, przykrywam gazą. Codziennie tam zaglądam i pilnuję, żeby jabłka nie wystawały ponad wodę, bo zgniją. Po 5-6 dniach ocet jest gotowy. Należy go przecedzić przez gazę lub/i bardzo gęste sitko do wyparzonego szklanego naczynia: słoika lub butelki.
Łyżkę stołową octu jabłkowego warto dodawać do porannej porcji wody wypijanej na czczo.
Dzień 16
Dziś krótko: żadnych dolegliwości, ale zaliczyłam trochę zadyszki na wieczornych tańcach.
Wczoraj wieczorem ugotowałam zupę dyniową - powtórka sprzed kilku dni - polecam, bo jest smaczna i sycąca.
Po tańcu byłam tak głodna, że zjadłam dużą porcję pieczonych warzyw. Mam taką obawę, że nabieram złych nawyków, ponieważ ostatni posiłek zjadam tuż przed spaniem. Oczywiście w celu obrony moich zagrożonych kilogramów.
Dzień 17
Odczuwam dziś dolegliwości żołądkowe. Jakbym znowu przechodziła kryzys związany z jedzeniem surowych warzyw. Zakładam, że minie szybko.
Nie przygotowałam na dziś żadnych nowości do zjedzenia, ale w planach na weekend są:
- frytki z selera
- pieczone warzywa z sosem kalafiorowym
- koktajl z buraczków z odzysku (z zakwasu)
Jeśli chodzi o zakwas buraczany, to - jak wszystkie kiszonki - jest to ogromnie pożyteczny dla naszego zdrowia napój. Przygotowuje się go podobnie jak ocet jabłkowy.
- Przepis: Na litr napoju potrzeba trzy małe buraczki i parę ząbków czosnku - ja wrzucam cztery, bo uwielbiam czosnek. Do tego podstawowe przyprawy: sól, 2 listki laurowe i 6 ziaren ziela angielskiego.
Najpierw należy ugotować litr wody, dosolić 1 płaską łyżeczką soli na litr wody, zostawić do ostudzenia. Należy też wyparzyć słoik. Buraczki wystarczy wyszorować szczoteczką i pociąć na kawałki - przy buraczkach wielkości piłki tenisowej wystarczy na ósemki. Do wyparzonego słoika wrzucamy buraki, poprzekrajane na pół ząbki czosnku, listki laurowe i ziele angielskie. Buraki powinny wypełnić słoik do ok. 3/4. Następnie wszystko należy zalać ostudzoną, osoloną wodą, przykryć gazą i zostawić w ciepłym, ciemnym miejscu. Do buraczków zaglądamy codziennie i drewnianą łyżką zdejmujemy ewentualny osad, który pojawia się na powierzchni cieczy. Po pięciu dniach fermentacji zakwas jest gotowy! Wystarczy go teraz przecedzić do przegotowanej, szklanej butelki i popijać codziennie rano. Butelkę trzymamy w lodówce.
Dzień 18
Mam gości, więc muszę pracować "na dwie zmiany" - tnę i kroję dla siebie oraz przygotowuję normalny klasyczny obiad dla reszty.
Dla siebie robię frytki z selera. Osobiście nie lubię selera. Jego charakterystyczny smak nie do końca mi pasuje. Ale na bezrybiu i rak ryba - potrzebuję odmiany.
- Przepis: na frytki wykorzystuję dużą bulwę selera - średnicy ok. 10 cm. Obieram go, tnę na słupki o szerokości ok. 7-8 mm, różnej długości. Następnie solę i suto obtaczam w słodkiej papryce. Można dodać też paprykę ostrą - jeśli lubicie.
W międzyczasie rozgrzewam piecyk do 180 stopni. Frytki piekę ok. 25 minut.
Dzień 19
Dziś w planach warzywa w sosie curry, a pewnie! Wiążę z tą potrawą duże nadzieje, podobno jest pyszna :)
- Przepis: Tnę na kawałki (ok. 2 na 1 cm) ulubione warzywa, czyli cukinie, oberżynę, paprykę, dodaję też - nieco eksperymentalnie - brokuły. Wyciskam czosnek, solę i hop! do pieca na 40 minut. Piekę wszystko w 180 stopniach. Następnie przygotowuję sos: gotuję kalafior mniej więcej al dente, doprawiam solą. Potem odcedzam, pozostawiając na dnie garnka nieco wody z gotowania i blenduję na gładki krem. Doprawiam curry, słodką paprykę, dodaję nieco ostrej papryki i jeśli potrzeba - dosalam. Sos jest gotowy!
Dzień 20
Teoretycznie jest to przedostatni dzień postu "właściwego", ale ja myślami jestem już w procesie wychodzenia z niego. Z różnych względów postanawiam, że dzień 21 postu będzie jednocześnie dniem 1 wychodzenia z niego. Opiszę to w osobnym poście.
Dzień 21
Ten dzień jest dla mnie przełomowy. Teoretycznie ma być ostatnim dniem postu Ewy Dąbrowskiej, ale ze względu na zbliżenie się do bariery 48 kg i ryzyko dalszego chudnięcia, już dziś do warzyw dorzucam... kartofelki. Przez to muszę zmniejszyć ilość przegryzek. I to jest trudne...
Komentarze
Prześlij komentarz